środa, 23 września 2020

Recenzja ,,Coraz większego mroku" Colleen Hoover


      ,, Cześć!
         Dzisiaj przygotowałam dla Was niespodziankę - recenzję najnowszej książki Colleen Hoover, książki wyjątkowej, bo będącej pierwszym thrillerem psychologicznym, napisanym przez tę autorkę. Trochę obawiałam się, że Colleen Hoover nie poradzi sobie z powieścią nie będącą romansem/
dziełem z gatunku new adult. Niesłusznie. To jedna z najlepszych książek, jakie dotychczas czytałam.
        ,,Coraz większy mrok" opowiada o mało znanej pisarce Lowen Ashleigh, której zlecone zostało dokończenie bestsellerowej serii książek innej pisarki - Verity Crawford. Dlaczego Verity nie może skończyć sama swojego dzieła? Wskutek tragicznego wypadku została sparaliżowana. Tak więc Lowen wprowadza się na pewien czas do domu Crawfordów po to, by przejrzeć notatki i szkice dotyczące brakujących tomów serii. Przypadkowo odnajduje autobiografię Verity i postanawia ją przeczytać, tłumacząc sobie, że musi poznać sposób myślenia autorki serii, którą ma dokończyć. Odkrywa dzięki temu, jak naprawdę zginęły dwie córki Verity i Jeremy'ego, oraz okoliczności tajemniczego wypadku samochodowego Verity. Jednak czy na pewno? W końcu Colleen Hoover trzyma czytelników  w napięciu aż do ostatniej strony i wierzcie mi, że nie rzucam w tym momencie słów na wiatr.''
Taki oto wstęp do recenzji ,,Coraz większego mroku" napisałam rok temu, kiedy po raz pierwszy go przeczytałam. Pamiętam, że odczuwałam wtedy pewien niedosyt, wszakże przeważnie po zakończeniu lektury odnajduje się spokój. Dzisiaj, gdy odświeżyłam sobie tę opowieść, zrozumiałam dlaczego po odłożeniu tej książki na półkę, czuje się niepokój. Zwykle bohaterowie dzielą się na ,,dobrych" i ,,złych". Tak samo istnieje pewna niepisana umowa pomiędzy autorem a czytelnikiem, która zobowiązuje tego pierwszego do wyjaśnienia wszystkich istotnych aspektów poruszonych w powieści, a niebędących z pewnych względów rozjaśnionych na bieżąco. (Mam tu namyśli sytuację, w której np. przez większą część kryminału nic nie wiadomo, aż w końcu zjawia się detektyw, który opowiada co udało mu się wydedukować i tłumaczy wszystkie wydarzenia przedstawione w książce). Colleen Hoover nie zastosowała się do tych zwyczajów i właśnie dlatego stworzyła idealny thriller psychologiczny. 
Spróbuję Wam wyjaśnić co mam na myśli na tyle, na ile jest to możliwe przy uniknięciu większych spoilerów. Muszę Wam w tym celu opowiedzieć o kilku aspektach, pojawiających się w tej książce.
 W omawianej przeze mnie lekturze pojawiają się sceny typowo thrillerowskie - drzwi się same zamykają, telewizor sam się wyłącza itd. Bardzo niepokojąca jest też postać Verity, którą Lowen w pewnym momencie zaczyna podejrzewać o symulację paraliżu nerwowego. W tych przypuszczeniach utwierdza ją dodatkowo synek Verity, który opowiada o ty co mówiła jego mama w czasie teraźniejszym. Ale czy taki 5-latek może być wiarygodnym źródłem informacji? 
Kolejnym ważnym motywem jest autobiografia Verity. Czytając ją ma się wrażenie, że osoba, która ją napisała musiała być zła do szpiku kości. Autorka bestsellerów przyznaje się w niej do zamordowania jednej z córek, a wcześniej - do samodzielnych prób dokonania aborcji. W tym tekście zawartych jest kilka mocnych scen seksu. (Chociaż określenie ,,mocny" niezbyt dobrze tu pasuje. Chodzi o to, że autorka wydaje się mieć absolutną manię na punkcie seksu z mężem, w ogóle na puncie męża. Do tego stopnia, że jest zazdrosna o jego miłość do ich dzieci.) Jeśli przyjmiemy, że Verity w autobiografii pisała prawdę, to możemy uznać wydarzenia opisane na końcu tego thrillera za w pewien sposób uzasadnione (nie mylić ze: zrozumiałe, wybaczalne). Jeśli jednak zakwestionujemy prawdziwość biografii, okaże się, że nic nie jest takie, jakim się być wydawało.
Mamy jeszcze do rozważenia postacie Jeremy'ego i Lowen. ,,Czuć pomiędzy nimi miętę" i na dobrą sprawę chyba na prawdę nie ma w tym nic dziwnego. Żona Jeremy'ego od kilku miesięcy jest ,,warzywem", niezdolnym do wykonywania nawet podstawowych odruchów. Lowen przez ostatni rok spędziła opiekując się umierającą na raka matką. Brakuje im bliskości drugiego człowieka, znajdują więc ukojenie w swoich ramionach. Zdrada małżonki to jednak najmniejszy z grzechów Jeremy'ego, a Lowen też okazuje się nie mieć skrupułów.
Co z tego wszystkiego wynikło? Dowiedzcie się sami, czytając ,,Coraz większy mrok...". Wierzę, że nie zawiedziecie się na tym thrillerze. 
Pozdrawiam
Anna
Ps. Koniecznie dajcie mi znać w komentarzach, czy zamierzacie sięgnąć po zrecenzowaną przeze mnie książkę :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz