sobota, 29 lutego 2020

Recenzja ,,Tak krucho..." Tammary Webber

Cześć!
Zapewne kojarzycie nazwisko Webber z mojego poprzedniego wpisu. Dzisiejsza recenzja dotyczyć będzie książki ,,Tak krucho...", której akcja jest bezpośrednio związana z wydarzeniami przedstawionymi w ,,Tak blisko...". Dosyć popularnym trendem wśród autorek powieści z gatunku new adult jest opisywanie jednej historii w dwóch tomach, oczami dwóch bohaterów. Ten chwyt zastosowała i Webber - ale po kolei...
Głównym bohaterem jest Landon Lucas Maxfield. Na początku ostatniego roku studiów, podczas zajęć z ekonomii, zwrócił uwagę na pewną dziewczynę - Jacqueline. Stanowiła ona jednak dla niego zakazany owoc, nie tylko bowiem miała już chłopaka, ale Lucas pracował na uczelni jako tutor (właśnie z ekonomii) - zatem ich ewentualny związek byłby prawie tak samo niestosowny, jak studentki z profesorem. Jednak gdy Jacqueline rozstaje się ze swoim partnerem, a Lucas dowiaduje się, że w jej oczach jest zwyczajnym studentem, zaczyna prowadzić podwójną grę. Dziewczyna kontaktuje się z nim jako z tutorem wyłącznie mailowo, dodatkowo zna go pod imieniem Landon. Jego osobę, którą widuje na żywo, identyfikuje natomiast z Lucasem - tak bowiem zwracają się do niego niemalże wszystkie osoby w obrębie kampusu. Czy chłopakowi uda się utrzymać w tajemnicy jego prawdziwą tożsamość? Zapraszam do lektury :)
Równolegle do opisanych wydarzeń Tammara Webber opisuje wydarzenia z przed wielu lat, kiedy główny bohater był jeszcze nastolatkiem. Traumatyczne zdarzenie, jakiego doświadczył jeszcze jako dziecko, na zawsze zmieniło życie jego i całej rodziny. Z Alexandrii przeprowadził się do nadmorskiej chatki swojego dziadka, gdzie zupełnie jak Harry Potter, zamieszkał w komórce. Zaniedbał naukę, zaczął brać narkotyki i podrywać przypadkowe wczasowiczki, wreszcie został aresztowany za pobicie. Zatem jakim sposobem ze zbuntowanego nastolatka zamienił się w ambitnego studenta? Czy aby na pewno zostawił swoją przeszłość daleko za sobą? I w jaki sposób Jacqueline pomogła mu wybaczyć samemu sobie?
Zapewne myślicie sobie teraz, że skoro poprzednią książkę Webber oceniłam pozytywnie, to prawdopodobnie tą też uznam za godną uwagi. Niestety, tego tomu Wam nie polecę. W ,,Tak blisko..." wartościowy był temat napaści seksualnych. W ,,Tak krucho..." też niby można dostrzec jakieś przesłanie - ,,nie możemy się obwiniać za czyny innych, którym nie mogliśmy zapobiec". Napisałam ,,niby", ponieważ na pierwszy plan zdecydowanie wysunięty był seks. (Nie bez powodu dodałam hasztag ,,literatura erotyczna". Wiem, że w gatunku new adult intymne stosunki zawierają się jak najbardziej, ale w tej książce Webber pojechała konkretnie po bandzie.) Tak więc jeżeli jesteście fanami literatury w stylu ,,50 twarzy Greya" lub ,,365 dni" to okej, ale jak dla mnie ten przesyt erotyką był męczący. Z jednej strony jesteśmy bombardowani myślami nastolatka, w którym buzują hormony, z drugiej zaś mamy młodego mężczyznę, który zmaga się z pożądaniem do ,,zakazanego owocu". Można odnieść wrażenie, że relacje Lucasa i Jacqueline ograniczają się wyłącznie do uprawiania seksu. (Choć główny bohater jest tak naprawdę bardzo sympatyczny. Nie uważajcie go za potwora po tym, co o nim tu napisałam.)  Podsumowując, nie zachwyciła mnie ta książka.
A czy Wam podoba się literatura erotyczna? Znacie jakieś tytuły godne polecenia? A może uważacie, że ten gatunek książek należy omijać szerokim łukiem? Dajcie znać w komentarzach.
Pozdrawiam,
Anna


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz