piątek, 31 grudnia 2021

Podsumowanie 2021 roku

Jedna z moich ukochanych powieści zaczyna się od słów: ,,Jest prawdą powszechnie znaną, że samotnemu, a bogatemu mężczyźnie brak do szczęścia tylko żony." W ten sylwestrowy wieczór pozwolę sobie zapożyczyć od autorki pierwszą część tego zdania, jako że jest ona zarówno elegancka, jak i wygodna w użyciu. 

Jest prawdą powszechnie znaną, że człowiekiem dorosłym staje się wtedy, kiedy dociera do ciebie, że Nowy Rok nie wprowadzi w magiczny sposób żadnych nagłych zmian w twoim życiu. Muszę jednak przyznać, że jest on bardzo wygodnym pretekstem do podsumowania minionych 365 dni. (Czynienie postanowień na kolejnych 365 to osobny temat - zostawmy go na razie w spokoju). 

Rok 2021 był dla mnie dobrym czasem. 12 miesięcy temu nie spodziewałabym się, że moje życie potoczy się w taki a nie inny sposób. Zmieniłam kierunek studiów, zostałam pełnoprawnym strażakiem ochotnikiem i rozpoczęłam naukę cyrylicy, dzięki czemu oglądając czołówkę ulubionego serialu, potrafię rozszyfrować część imion grających w nim aktorów. Przeczytałam aż 78 książek i dowiedziałam się całkiem sporo o dwóch słynnych twórcach angielskich kryminałów - Agathcie Christie i Arthurze Conanie Doyle'u. 


Wróciłam do książek z czasów dzieciństwa i lat nastoletnich. Niektóre z nich doceniłam dopiero teraz, jak np. ,,Anię z Zielonego Wzgórza", inne (,,Percy Jackson i bogowie olimpijscy", ,,Zwiadowcy") znalazły sobie miejsce w moim sercu już dawno temu i wróciłam do nich z wielką przyjemnością.


Opuściłam strefę komfortu i sięgnęłam po trudniejszą literaturę, a przy okazji zakochałam się w twórczości Margaret Atwood. Nieśmiało zaczęłam też czytywać reportaże, które polubiłam pomimo ich specyficznego stylu. Poszerzają horyzonty i serwują dużą dawkę wiedzy o świecie, a jak zwykła mawiać Annabeth - ,,wiedza to broń". 


Jakiś czas temu nauczyłam się, że czynienie planów na przyszłość w moim przypadku nie ma większego sensu. Mam jedynie nadzieję, że nadchodzący rok będzie równie dobry jak ten miniony, i że przeczytam w nim wiele naprawdę ciekawych książek. 

I tego też życzę również Tobie, drogi czytelniku.

sobota, 4 września 2021

Sierpień 2021 r. - podsumowanie miesiąca

 Cześć!

Przychodzę dziś do Was z bardzo obszernym podsumowaniem sierpnia - muszę przyznać, że byłam zaskoczona ilością przeczytanych przeze mnie książek. Jeszcze bardziej ucieszyłam się, gdy stanęłam przed wyborem najlepszej książki miesiąca i okazało się, że czeka mnie trudne zadanie, bo większość powieści, które przeczytałam, było naprawdę dobre. 

Książki przeczytane w sierpniu:

  1. ,,Diupa" Ewa Nowak
  2. ,,Krzywe 10" Ewa Nowak
  3. ,,Lawenda w chodakach" Ewa Nowak
  4. ,,Bitwa o Skandię" John Flanagan
  5. ,,Czarnoksiężnik z północy" John Flanagan
  6. ,,Oblężenie Macindaw" John Flanagan
  7. ,,Ania z Zielonego Wzgórza" L. M. Montgomery
  8. ,,Ania z Avonlea" L. M. Montgomery
  9. ,,Grace i Grace" Margaret Atwood
  10. ,,Samotny dom" Agatha Christie
  11. ,,Matteo" Marta Zbirowska
Liczba przeczytanych stron (wg goodreads): 3424.

Najlepsza książka: ,,Grace i Grace"
Jak już wspomniałam - wybór najlepszej spośród książek przeczytanych w sierpniu był dla mnie bardzo trudny. Ostatecznie zdecydowałam się przyznać ten tytuł powieści Margaret Atwood - nie będę się o niej rozpisywać w tym poście. Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej na jej temat, odsyłam Was do recenzji.

Korzystając z okazji chciałabym Wam jednak opowiedzieć co nieco o pozostałych powieściach.

,,Diupa", ,,Krzywe 10" i ,,Lawenda w chodakach" Ewy Nowak należą do serii Miętowej i są one dedykowane dla młodszych nastolatków. (Ja pierwszy raz sięgnęłam po tę serię, kiedy miałam 12 lat). Są one naprawdę mądre i wartościowe, jednocześnie napisane są bardzo prostym językiem. Opowiadają one o problemach nastolatków, ale myślę, że są dobre dla czytelników w każdym wieku. Zwykle określam tę serię jako ,,Jeżycjadę" mojego pokolenia.

Kolejną serią, którą zaczęłam czytać w sierpniu jest ,,Ania z Zielonego Wzgórza". Jak zapewne wiecie, jest to klasyka literatury dziecięcej, ale w moim przypadku ,,Ania" o wiele bardziej przypadła mi do gustu teraz, niż gdy uczęszczałam jeszcze do podstawówki. Gdy byłam dzieckiem irytowały mnie nieustające ochy! i achy! głównej bohaterki. Teraz z kolei jestem zauroczona osobowością Ani, jej umiejętnością cieszenia się życiem, ambicjami i ideałami. Dodatkowo wydawnictwo Świat Książki wznowiło serię o Ani Shirley w nowym przepięknym wydaniu, co dodatkowo zwiększa przyjemność czytania (choć w ,,Ani z Avonlea" natknęłam się na zaskakująco dużo zgubionych kropek nad ,,ż"). 

,,Zwiadowcy" Johna Flanagana zaliczani są do fantastyki młodzieżowej. Akcja ma miejsce w fikcyjnym kraju o nazwie Araluen, w którym istnieje tajemnicza jednostka specjalna, tworzona przez zwiadowców. Głównymi bohaterami tej serii są Halt (jeden z najbardziej utalentowanych zwiadowców, prawowity władca Clonmelu, i choć sprawia wrażenie szorstkiego, jest naprawdę kochany) oraz Will (chłopiec wychowany w sierocińcu na zamku Redmont, który został przyjęty na nauki przez wcześniej wspomnianego Halta). Cała seria obfituje w niebezpieczne przygody, okraszone sporą dozą sarkazmu i nieco mniejszą ilością romantyzmu. Książki Flanagana są co prawda adresowane do młodszych czytelników, ale wierzcie mi, i do tych starszych autor czasem ,,puszcza oczko". 

Na koniec pozostawiłam ,,Matteo" Marty Zbirowskiej. Jest to romans mafijny, więc całą resztę (przystojnego włoskiego mafiosa, jego zauroczenie wymagającą natychmiastowego ratunku kobietą, dzikie seksy itd.) możecie dopowiedzieć sobie sami. Nie polecam Wam tej książki. Autorka rozpoczyna wątki i potem ich nie kontynuuje. Główna bohaterka jest nijaka, jej postać jest zupełnie niedopracowana. Podsumowując, żałuję, że sięgnęłam po tę powieść.

To wszystko co dziś dla Was przygotowałam. Jeśli czytaliście, któreś ze wspomnianych wyżej książek, dajcie znać w komentarzach, czy Wam się podobały. A może zainspirowałam Was do sięgnięcia po którąś z nich?

Pozdrawiam 
Anna

Ps. Być może zauważyliście, że nie wspomniałam nic o ,,Samotnym domu" Agathy Christie. Jednak kryminały tej autorki są tak krótkie, że trudno powiedzieć coś więcej o ich fabule bez znaczących spojlerów. We wrześniu z pewnością przeczytam sporo dzieł Christie (biorę udział w maratonie czytelniczym organizowanym przez lubiezapachksiazek). Możliwe, że z tej okazji przygotuję dla Was specjalny wpis o życiu i twórczości tej autorki. Ale na to przyjdzie jeszcze czas. Tymczasem (już całkiem poważnie) żegnam Was cieplutko :*

czwartek, 26 sierpnia 2021

Recenzja ,,Grace i Grace" Margaret Atwood

 Cześć!

Dawno nie pisałam na blogu, więc chyba domyślacie się, że nie zrecenzuję dla Was pierwszej lepszej książki z brzegu. I wiecie co? Macie rację. Powieść, o której chcę Wam dziś opowiedzieć, jest jedną z najlepszych jakie kiedykolwiek przeczytałam. Mam oczywiście na myśli ,,Grace i Grace" Margaret Atwood. Przypuszczam, że nawet jeśli nigdy nie czytaliście żadnej książki tej autorki, to prawie na pewno o niej słyszeliście. Napisała ona  m.in. ,,Opowieść podręcznej", która to podobnie jak ,,Grace i Grace" doczekała się ekranizacji. 

,,Grace i Grace" jest powieścią opartą na faktach. Opowiada historię dziewczyny, która w wieku 16 lat została skazana na karę śmierci za współudział w morderstwie, jednak później wyrok został zmieniony na dożywocie. Tytułowa bohaterka utrzymuje, że nie pamięta niczego z czasu, gdy doszło do zabójstwa dwojga ludzi - pracodawcy Grace oraz jego gospodyni. Po kilku latach spędzonych przez Grace w domu dla obłąkanych, a później w więzieniu, jej przypadkiem zainteresował się ambitny lekarz-psychiatra, który ma nadzieję na znalezienie odpowiedzi na pytanie: Czy ta dziewczyna naprawdę zabiła?

Główna bohaterka jest postacią bardzo tajemniczą. Zasadniczo niczego nie wiemy o niej z całą pewnością. Opowiada swoją historię doktorowi, ale jak sama stwierdziła - przecież może kłamać. Twierdzi, że ma amnezję, ale nie mamy żadnej pewności, czy nie udaje. 

Kolejną ciekawą osobą jest doktor Simon Jordan. Z jednej strony ma ambicje, chce zostać znanym psychiatrą, założyć nowoczesne domy dla obłąkanych. Z drugiej strony sprawia jednak wrażenie osoby lekkomyślnej i nieodpowiedzialnej. Musi się on zmierzyć z konfliktem interesów, jaki istnieje pomiędzy nim a komitetem, który walczy o ułaskawienie Grace Marks, a który umożliwił doktorowi prowadzenie badań nad więźniarką. Dr Jordan pragnie odkryć prawdę, komitet natomiast oczekuje, by jego raport był pozytywny i pomógł w uwolnieniu Grace z więzienia. Jak doktor postanowił postąpić? Przekonajcie się sami.

Czytając tę powieść nie mogłam nie docenić kunsztu pisarskiego Margaret Atwood. Bo wiecie, są książki napisane w sposób tak zły, że sięganie po nie jest równoznaczne ze stratą czasu. Są też takie, które można przeczytać, pomimo iż nie wyróżniają się niczym szczególnym. Są wyjątkowe historie, których jednak sposób opisania pozostawia pewien niedosyt. I są powieści idealne - nie dające się porównać do żadnej innej, napisane przez pisarskiego geniusza. I takim geniuszem jest właśnie Margaret Atwood.  Autorka wciąga czytelnika w swoją opowieść, potęguje w nim uczucie napięcia i oczekiwania na dalszy rozwój wydarzeń. Zasiewa niepokój w sercu. Zaskakuje przemyśleniami bohaterów, szczerymi i brutalnymi. Wymyka się literackim konwenansom.

Podsumowując, szczerze polecam Wam ,,Grace i Grace". Może nie tyle przez wzgląd na fabułę, która choć ciekawa, momentami (szczególnie podczas rozmów głównej bohaterki z doktorem, kiedy opowiadała historię swojego życia) była jednak trochę nużąca, ale raczej dla sposobu w jaki książka została napisana. Trudno mi ubrać swoje myśli w słowa. Zdaję sobie sprawę, że jest to powieść dosyć trudna i nie każdemu się ona spodoba. Mnie jednak przypadła bardzo do gustu i świetnie się przy niej bawiłam. 

To już wszystko, co chciałam Wam dziś przekazać. Jeżeli znacie jakieś dzieła Margaret Atwood, koniecznie dajcie znać w komentarzach, co sądzicie o twórczości tej autorki.

Pozdrawiam

Anna


czwartek, 8 kwietnia 2021

Luty 2021 r. - podsumowanie miesiąca

 Cześć!

Dziś opowiem Wam o moich osiągnięciach czytelniczych z lutego. Wiem, wiem... Minęło już sporo czasu. Ale spokojnie, wszystko notowałam! 

Książki przeczytane w lutym:

  1.  ,,Zbrodnie zimową porą" Agatha Christie
  2. ,,Morderstwo w Boże Narodzenie" Agatha Christie
  3. ,,12 prac Herkulesa" Agatha Christie
  4. ,,Lato koloru wiśni" Carina Bartsch
  5. ,,Zima koloru turkusu" Carina Bartsch
  6. ,,Pałac północy" Carlos Ruiz Zafon
  7. ,,W dżungli życia" Beata Pawlikowska
Liczba przeczytanych stron (wg goodreads): 2391.

Najlepsza książka: ,,Morderstwo w Boże Narodzenie"
Kryminał ten Christie dedykowała swojemu szwagrowi, który zarzucał autorce, że jej zbrodnie stają się zbyt wyrafinowane, tymczasem on pragnął ,,solidnej krwawej zbrodni". W ten sposób powstała historia brutalnego morderstwa dokonanego w świąteczny czas, kiedy to po latach rozłąki skłóceni członkowie rodziny gromadzą się na życzenie seniora rodu. Seniora niezbyt lubianego, swoją drogą. Myślę, że chyba nie muszę Wam nic więcej mówić na temat fafuły ... ;)

Luty pod względem czytelniczym nie był dla mnie zbyt udany. Kryminały i poradnik Beaty Pawlikowskiej były w porządku. Natomiast pozostałe powieści były dla mnie wielkim rozczarowaniem. 

Książki Cariny Bartsch (w konwencji romansu akademickiego) są poprawne, choć nic ponadto. Internet zdaje się zachwycać sarkastycznymi wypowiedziami głównej bohaterki, ale ustalmy fakty - na samym sarkazmie powieść daleko nie zajedzie. Przydałaby się jeszcze jakaś sensowna fabuła, a ta była raczej źródłem mojej nieustannej frustracji. (Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na temat utworów Cariny Bartsch, dajcie znać w komentarzu. Postaram się napisać recenzję.) 

Z ,,Pałacem północy" męczyłam się od ubiegłego roku. Zafon posługiwał się moim zdaniem bardzo trudnym językiem, co jest dla mnie o tyle niezrozumiałe, że jego ,,Trylogia mgły" jest kierowana przede wszystkim do młodych czytelników. Poza tym wymyślona przez niego historia była bardzo zagmatwana i po prostu mi się nie podobała. I co chyba najgorsze (uwaga - spojler!) ginie w tej książce jedna z nastoletnich postaci. Nie cierpię, gdy pisarze uśmiercają młodych bohaterów, a na trzy powieści Zafona, które przeczytałam, w trzech miała miejsce taka sytuacja...

To już wszystko, co chciałam Wam dziś opowiedzieć. Mam nadzieję, że wkrótce będę mogła się z Wami podzielić swoimi opiniami o lekturach przeczytanych w marcu.

Pozdrawiam cieplutko
Anna

Ps. Koniecznie dajcie znać w komentarzu, czy czytaliście ostatnio jakąś książkę godną polecenia.

wtorek, 16 lutego 2021

Styczeń 2021 r. - podsumowanie miesiąca

 Cześć! 

Bardzo przepraszam, że w ostatnim czasie byłam nieobecna. Powoli jednak wracam do świata żywych po sesji egzaminacyjnej na studiach. Zapewniam, że nie zapomniałam o obiecanej recenzji ,,Projektu Rosie". Opublikuję ją w najbliższym czasie. Dzisiaj natomiast chciałabym podsumować moje czytelnicze osiągnięcia z ubiegłego miesiąca.

Książki przeczytane w styczniu:

  1.  ,,Kasacja" Remigiusz Mróz
  2. ,,Najcenniejszy podarunek" Klaudia Bianek
  3. ,,Odzyskana korona" Monika Skarbara
  4. ,,Złote pióro" Agatha Christie
  5. ,,Bitwa w labiryncie" Rick Riordan
  6. ,,Posłaniec" Lois Lowry
  7. ,,Projekt Rosie" Simsion Graeme
  8. ,,Without Merit" Colleen Hoover
  9. ,,Amerykańska królowa" Sierra Simone
Liczba przeczytanych stron (wg goodreads): 2975.

Najlepsza książka: ,,Projekt Rosie"
Do sięgnięcia po nią zainspirowało mnie określenie głównego bohatera tej powieści ,,Sheldonem Cooperem" literatury. Uwielbiam ,,Teorię wielkiego podrywu", więc sięgnięcie po tę lekturę stało się dla mnie oczywiste. Nie zawiodłam się. Fabuła tej książki opowiada o mężczyźnie z zespołem Aspergera, który pełni na uniwersytecie funkcję profesora genetyki. Postanawia on znaleźć sobie żonę, tworzy więc w tym celu specjalny kwestionariusz, który ma wyeliminować niekompatybilne jego zdaniem kandydatki. Cała historia obfituje w zabawne momenty, w których Don (główna postać) nie potrafi odnaleźć się w społecznym kontekście sytuacji lub rzuca jakimś dziwnym, nietypowym sformułowaniem. Polecam Wam tę książkę z całego serca. Sama zakupiłam już kolejne dwie części tej trylogii Simsiona Graeme'a. 

O pozostały książkach przeczytanych w styczniu zapewne opowiem Wam co nieco w niedzielę, w Przeglądzie Książek Przeczytanych. Jeśli natomiast jesteście ciekawi w czym zaczytuję się w lutym, to powiem Wam, że siedzę z nosem w najnowszym (przepięknym, ekskluzywny, jubileuszowym) wydaniu kryminałów Agathy Christie. 

To już wszystko, co dla Was dziś przygotowałam. Trzymajcie kciuki, bym zdołała nadrobić zaległości w prowadzeniu bloga z pierwszej połowy lutego i trzymajcie się cieplutko.

Pozdrawiam
Anna